Krzyś miał wypadek.

Krzyśko kupił sobie używana kolarzówkę, ale jakąś super znaną. Szybciutko ja poczyścił, dodał blasku i pojechał na niej na zakupy do Lidla. Wziął plecak na te zakupy, ale nie wziął kasku, uznając, że pędzić nigdzie nie będzie, bo przecież jedzie na zakupy, no i z Sylwią u boku. To było 26 czerwca w czwartek.
Tego dnia Sławek też był dość wcześnie w domu, przyjechał prosto z pracy.
Około 19.00 zadzwoniła Sylwia, że Krzysiek miał wypadek, że ma rozbitą głowę, że krew się leje i że czekają na pogotowie. Szanowny po ustaleniu gdzie są pojechał do nich samochodem, Sławek też.
Ja zdenerwowana zostałam w domu z Anką i czekałam na jakieś wiadomości.
Okazało się, że Krzysiek z Sylwią wracali już rowerami z Lidla, gdy tuż przy barierce dzwiękochłonnej Krzyśkowi…złamała się kierownica…o czymś takim jeszcze nie słyszałam…
Spadł oczywiście głową do przodu prosto w tą barierkę i rozbił sobie głowę. Ponieważ mocno krwawił jacyś ludzie wezwali pogotowie.
Przyjechało po 20 minutach, gdy Szanowny ze Sławkiem już tam był. Po oględzinach zabrali Krzyśka do szpitala.
Tymczasem Sławek, Sylwia i Szanowny zapakowali rowery i plecak z zakupami do samochodu i popędzili do domu.
Zostawili wszystko i w trójkę pojechali do szpitala. gdy dojechali Krzysiek właśnie wchodził na izbę przyjęć.

W szpitalu zrobili mu prześwietlenia głowy, kręgosłupa szyjnego, pobrali krew i oczywiście zszyli ranę nad lewym uchem (4 szwy). Zdecydowali się również, że musi zostać na obserwacji.
Szanowny, Sylwia i Sławek popędzili do domu po piżamę, kosmetyki i jedzenie. Mieli tylko pół godziny, bo potem zamykają szpital na noc.
Zdążyli oddać zawiezione rzeczy pielęgniarce, z Krzyśkiem już się nie widzieli.
Rano poszliśmy do pracy, Szanowny miał już urlop i był w domu z Anką.
Sławek rano, przed praca zawiózł Krzyśkowi wodę do picia. Dzwonił potem, że Krzysiek trochę słaby, że boli go ta głowa, ale ogólnie nie jest źle.
Szanowny szukał kontaktu do szpitala, Sylwia prosto z pracy miała pojechać odwiedzić Krzyśka.
Zadzwoniłam do niego około 11.00. Czuł się trochę poobijany i słaby, ale na pytanie czy mamy go odwiedzić odpowiedział, że bez przesady, jeszcze nie umiera 🙂 i że chętnie nas zobaczy np. w sobotę lub niedzielę, bo tu nudno.

free_14232095

 

 

 

 

 

 

 

 

Na szczęście jeszcze w piątek popołudniu go wypisali. Szanowny go odebrał i po drodze jeszcze zabrał mnie (po pracy).

Krzyś miał zwolnienie z pracy na tydzień, potem zdjęli mu szwy, już wrócił do pracy i już wrócił do jazdy na rowerze. Teraz jeździ tylko w kasku, nawet, gdy jedzie blisko i nawet gdy jedzie tylko po zakupy. Sylwii też nie pozwala jeździć bez kasku.

Dodaj komentarz

Forum Labradory.org

czyli wielkie porządki...

Kalendarz

czyli wielkie porządki...

iloland

czyli wielkie porządki...

The Daily Post

The Art and Craft of Blogging

WordPress.com News

The latest news on WordPress.com and the WordPress community.